Kontakt: weenie3@gmail.com
Zachęcamy do komentowania postów.

niedziela, 18 kwietnia 2010

Dzienniczek - maj 2009 r.


Dzienniczek - maj 2009 r.
2 maj 2009 - sobota
Czuwanie nocne – modlitewne - w kościele św. Proroka Daniela.

Piękną niespodziankę nam zrobiła zelatorka – i zaprosiła misjonarkę świecką Anię Krogulską, która przywiozła do Chicago wierną kopię Cudownego  Całunu Turyńskiego naturalnej wielkości zeskanowanego w Turynie a poświęconego i pobłogosławionego przez Arcybiskupa Ks. Stanisława Dziwisza.

CAŁUN  TURYŃSKI - napisał Pan Jezus

Gdy pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem w niedzielę Apostołowie dowiedzieli się od Marii Magdaleny o zniknięciu z grobu ciała Pana Jezusa – Piotr i Jan pobiegli tam.  Zobaczyli płótna nienaruszone, nierozwiązane jakby wyparowało z nich ciało. Ciało Jezusa było zawinięte w lnianą tkaninę bardzo cienką o długości 4m 36 cmi szerokości 1m10 cm.  Całun Turyński jest prześcieradłem pogrzebowym, którym Pan Jezus był owinięty po zdjęciu z krzyża.  Dla Apostołów widok grobu z samym płótnem był wystarczająco przekonywującym znakiem wskazującym na zmartwychwstanie.
Pan Jezus leżał na połowie materiału a drugą połową był przykryty z wierzchu i tak ten materiał był pozostawiony po zmartwychwstaniu Pana.

Dla człowieka wierzącego istotne jest przede wszystkim to, że Całun to zwierciadło Ewangelii, które opowiadają o męce i śmierci Pana Jezusa. Na Całunie utrwalone jest niezwykle precyzyjne trójwymiarowe odbicie martwego ciała Jezusa. Są tam widoczne rany Pana Jezusa, spowodowane biczowaniem, koronowaniem cierniem, niesieniem krzyża. Okaleczone kolana podczas upadków na Drodze Krzyżowej wskazują na co najmniej 13 upadków a nie tylko trzy.  Każdy człowiek wrażliwy kontenplując Go doznaje wewnętrznego poruszenia i wstrząsu.  Kto zbliża sie do Całunu, zdaje sobie sprawę, że jest to tajemnica, której nikt jeszcze nie rozwiązał  pomimo  wielkich badań naukowych.  Należy  zachować świadomość wielkiej wartości tego wizerunku Pana na Całunie, który można oglądać a który jest obrazem miłości Boga a zarazem grzechu człowieka. Ten niemy świadek Zmartwychwstania pozwala nam zrozumieć doświadczenia, przez jakie zechciał przejść Pan Jezus, zanim wstąpił do nieba. 

To bezcenne płótno przekazuje nam z dramatyczną wyrazistością najważniejsze  dla nas orędzie :  źródłem każdego chrześcijańskiego życia jest odkupienie uzyskane dla nas przez Zbawiciela, który przyjął  naszą ludzką kondycję, dla nas cierpiał, umarł i zmartwychwstał. 

Całun jest świadectwem jedynym w swoim rodzaju.  Każdy doznaje  wstrząsu na myśl, że nawet Syn Boży nie oparł się mocy śmierci, ale wszyscy ze wzruszeniem uświadamiamy sobie, że Chrystus tak głęboko wszedł w naszą ludzką kondycje, iż zgodził sie nawet zaznać tej całkowitej bezsilności, jakiej człowiek kosztuje chwili, gdy jego życie gaśnie.

Całun jest obrazem milczenia ale wyraża nie tylko milczenie śmierci. Jest On odważnym i owocnym milczeniem, które pozwala wyjść poza rzeczywistość przemijającą i doraźną dzięki całkowitemu zanurzeniu się w wiecznej teraźniejszości Boga.
Całun staje się w ten sposób wzruszającym świadectwem prawdy, że miłosierna  wszechmoc Boga nie zatrzymuje sie przed żadną złą mocą lecz potrafi skierować ku dobru nawet moc zła.

Całun jest także obrazem milości Boga a zarazem grzechu człowieka.

Na prośbę Karola II oraz jego matki Claude de Brosse z Bretani zatwierdzono publiczny kult oraz nabożeństwo liturgiczne Całunu i ustanowiono  ŚWIĘTO CAŁUNU na  4 maja
JP II

Dnia 14 września 1578 r. z hukiem armat i salw Całun dociera  do  TURYNU z  Chambery, gdzie był pożar.
O wiele więcej o Całunie Turyńskim można się dowiedzieć otwierając: www.inkulturacja.com.pl

Przez cały maj uczestniczyłam  w nabożeństwach majowych oraz w Mszach Świętych.
W soboty natomiast jeździłam za Całunem ponieważ przebywanie w towarzystwie tej cudownej Relikwi czyniło mnie bardzo szczęśliwą tak, że nie chciało się odchodzić.

Poza tym , skoro sam Bóg przyjechał w swojej świętej relikwi do nas to powinien każdy pobożnie uczestniczyć w tych rekolekcjach misyjnych jakie organizowała nam Anna – misjonarka.  Słuchałabym ciągle tego ciekawego tematu o którym ona mówiła. 

Anna opowiadała o Panu Jezusie, o Jego męce tak obrazowo jakby się tam było.

Całun był zapraszany przez proboszczów różnych kościołów.  Najbardziej bolało nas katolików, że znaleźli się proboszczowie, których  prosiliśmy o wyrażenie zgody na wizytę Całunu  wiele razy i nie zgodzili się .  Marność na marnościami. 
Jak oni spojrzą temu Stwórcy w oczy w momencie przejścia w stan ducha? Ja także bardzo prosiłam i niestety proboszczowie kilku kościołów byli nieugięci w swej upartości.     Są proboszczowie polscy, którzy po dwa razy zapraszali tego milczącego świadka zmartwychwstania – Bogu chwała, że mamy jeszcze takich bogobojnych kapłanów. Kościoły przecież są do reprezentacji wszystkiego co związane jest z wiara katolicką.  Natomiast jeden proboszcz zaprosił „Gościa” i ogłaszał o tej wizycie a jakże lecz w ostatniej chwili nie wpuścił Go do świątyni,  tylko polecił iść do budynku obok  poniewaz akurat odbywał się piknik na placu kościelnym. Ludzie nie byli zapraszani i nie wiedzili a przecież można było ogłosic przez mikrofony i najpierw zaprosic ludzi do świątyni. A w tym przypadku dla tego proboszcza ważniejszy był biznes. A przecież można było w innym tygodniu to zaproszenie wykonać i wszyscy byliby szczęśliwi a w tym przypadku misjonarka Anna była bardzo smutna bo mało ludzi przyszło. A poza tym kto tam myśli o sprawach duchowych gdy muzyczka wesoła gra i piwa tyle!  Przypuszczam, że mało kto wiedział, że obok w budynku jest Całun – najważniejszy Gość od wszystkich piknikowców a nawet od samego proboszcza  bo ma prawie 2000 lat. No i należy do Boga, naszego Stwórcy.  Oj, ludzie małej wiary !.  Smutno mi Panie, że nie było dla Ciebie miejsca, gdy się narodziłeś i nie ma dla Ciebie miejsca, gdy umarłeś.


11 maj 2009 - poniedziałek
Pan Jezus do Anny, która ma problemy rodzinne. Jest żoną mężczyzny innej religii, który chce rozwodu a tym samym maltretuje ją psychicznie. Na prośbę jej mamy Pan powiedział:

„Anna jest dobrą Moją uczennicą. Niech weźmie Ducha Świętego do swego serca i niech ją prowadzi do życia wiecznego w wierze w Jezusa Chrystusa, który zmartwychwstały chciałby w niej mieszkać i cieszyć się z nią każdym dniem na tej ziemi. Ona jest roztropną osobą lecz trochę zagubioną jak wielu. Niech dąży do świętości w pokonywaniu trudności, które stają naprzeciw niej. Beze Mnie do niczego dobrego nie dojdzie. Ma wolną wolę i Ja nic jej nie narzucam ale to ona powinna zwrócić się do Mnie i prosić, prosić i rozmawiać ze Mną. Ja ją słyszę ale za mało do Mnie zwraca się jak do Przyjaciela i Boga Wszechmogącego. Tak jej dopomóż Bóg. Amen. Jezus Chrystus Zmartwychwstały.


23 maj 2009 - sobota - napisał Pan Jezus
Msza Święta w kościele Matki Boskiej Częstochowskiej  w Cicero celebrowana przez ks. Zbigniewa z udziałem cudownego Gościa - Całunu Turyńskiego z misjonarką Anną Krogulską.  Wrażenie i przeżycie  duchowe niesamowite. Czułam się tak jakbym była świadkiem tamtych czasów i w tamtym miejscu.  Podczas błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem  opanował mnie spazmatyczny szloch jak zwykle przy takich szczególnych spotkaniach i  niecodziennych przeżyciach . Szczęście ogarnęło mnie wielkie i Pan powiedział:

„ Ucałuj  Moje  stopy” - napisał Pan Jezus

........i ucałowałam stopy Pana Jezusa na Całunie oraz tak samo uczyniło wielu moich
przyjaciół  a  Maryja Fatimska powiedziała:
..... ......... „Jesteście rozkoszą Mego Serca”

Dzwoniłam do Polski do mojej rodziny  ponieważ wszystkie nieruchomości w Polsce przekazałam notarialnie moim dzieciom.  Nie chcę już nic mieć na własność dla siebie, bo niczego nie potrzebuję a dzieci niech sobie remontują, rozbudowują, sadzą. Cieszę się, że otrzymali to co chcieli, bez kłótni i nieporozumień. Bogu chwała. Pan Jezus wspaniale działa, ponieważ jeszcze parę lat temu zarzekałam się, że nikomu nic nie dam za mojego życia a tylko przekażę testamentem bo znam smutne doświadczenie moich płaczących sąsiadów. Obecnie nawet jestem szczęśliwa, że dałam dzieciom teraz majątek i że chcieli Go wziąśc. Ja chciałabym  jedynie pracować na chwałę Panu Bogu i pomnażać dobre uczynki miłosierdzia, które będą zapisane w mojej „książce życia”. Dlatego pytałam moją rodzinę czy wszystkiego dopilnowali aby tak się stało.
Jednak patrząc Panu w oczy pytam: - Panie Jezu a jeżeli moja rodzina nie będzie mogła, czy nie będzie chciała mnie „dochować”co mam zrobić i Pan odpowiedział wesołym i melodyjnym głosem :

„ Nie martw się.  Zabiorę cię do Siebie. W domu Mojego Ojca jest mieszkań wiele.”

Uśmiechnęłam się do Pana na obrazku i odpowiedziałam:  Panie Jezu dziękuję Ci             serdecznie, ale ja o niczym innym nie marzę.”
26 maj 2009 - wtorek
W kościele św. Kostancji Msza Święta jak w każdy wtorek, którą zawsze przeżywam z łzami w oczach i rozważam Mękę Pana Jezusa. Bardzo współczuję Panu i ubolewam nad Jego cierpieniem, że musi znosić w dalszym ciągu zniewagi i upokorzenia od ludzi (Komunia św. na rękę a szczególnie boli, gdy tak Ją przyjmują dzieci ) i Pan powiedział:

„Warto było czekać tyle lat na taką piękną miłość.”

To ja dziękuję Ci Panie Jezu, że pozwoliłeś mi czekać prawie całe życie na te piękne i cudowne chwile, że nauczyłam się towarzyszyć Ci chociaż w myślach i że to Ty Panie nauczyłeś mnie umiejętności przeżywania Męki, jaką znosiłeś. Byłeś cierpliwy i czekałeś aż zrozumiałam, kto jest najważniejszy w życiu.

30 maj 2009 - sobota - WIGILIA ZESŁANIA DUCHA ŚWIĘTEGO

Na modlitwy pojechałam do Lombard, bo lubię ten kościół a także chciałam zobaczyć i przeżyć głęboko - duchowo ten Dzień. Dowiedziałam się, że to nabożeństwo będzie prowadził młody kapłan – ks. Rafał – bardzo pobożny, którego jeszcze nie znałam i nigdy nie miałam okazji być na nabożeństwie przez niego prowadzonym. Rzeczywiście, kapłan ten tak pięknie i spokojnie modlił się razem z nami, że aż nie chciało się wyjść z kościoła. Wszyscy klęczeli dwie godziny i nikt nie narzekał. Jedynie niezadowoleni byliśmy z tego, że proboszcz zwołał spotkanie rady parafialnej a ich rozmowy przeszkadzały nam w modlitwie. Niestety ale rozmowy było słychać. Rozmodleni zanosiliśmy błagania i dziękczynienia do Pana Boga w Trójcy Świętej Jedynego. Przed godziną 10 wiecz., przed zakończeniem nabożeństwa Pan zawołał donośnym głosem i przeciągle aż echo niosło - takim samym głosem jak kiedyś –

„ KOCHAM WAS ! OGARNIAM WAS WSZYSTKICH SWOJĄ MIŁOŚCIĄ I TYCH, KTÓRZY CHCIELI TU PRZYJŚĆ A NIE MOGLI” - napisał Pan Jezus

Byłam bardzo szczęśliwa a Duch Święty napełnil mnie tak bardzo miłością Bożą, że wychodziłam ze świątyni półprzytomna.
31 maj 2009 - niedziela

Msza św. w Kościele Świętej Trójcy. W niedziele jeżdżę tam, ponieważ zdążam po pracy na godz. 8 wiecz.,a także dlatego, że ta świątynia jest taka bardzo polska – dużo figur i obrazów świętych. Czuje się Ducha Świętego.

Boże Ojcze Wszechmogący - bardzo Cię kocham i bronię Twojej czci . Jak widzisz reaguję nawet na niektóre zwyczaje w kościołach wymyślone przez nowoczesnych kapłanów a niezgodne z Twoją wolą i Bóg Ojciec odpowiedział:
„Tak, tak wiem. Będzie ci to policzone Moja mała iskierko”.

Panie Jezu bardzo proszę powiedz coś o przyszłości i Pan Jezus powiedział:
„Tu w Ameryce będzie bardzo źle. To wszystko co wiesz to będzie. Tobie mówię - powoli zbieraj się do Polski. Tam twoje miejsce na stałe.”

Panie Jezu a moje dzieci ?
Pan : „Jak chcą, chociaż też powinni.”
Dziękuję Ci serdecznie mój Panie Jezu , moja Wielka Miłości

Po napisaniu tych kilku stron powróciłam do początku aby sprawdzić, czy nie ma blędów. Patrzę i sprawdzam i ........ znowu oczy moje napełniły się łzami radości a serce przepełniło się dreszczykiem szczęścia, ponieważ Pan Jezus już piąty raz napisał mi w komputerze -i poprawił po swojemu : „ CAŁUN TURYŃSKI”, datę „23 maj,” „Ucałuj Moje stopy” i „napis pod datą 30. maja - „KOCHAM WAS .......” Dziękuję Ci mój Królu i moja Wielka Miłości za te przepiękne ŁASKI. Jeszcze parę lat temu nie pomyślałabym, że na „stare lata” zakocham się jak nastolatka i to w ......Bogu.
Uwierzcie mi wszyscy ludzie - nie ma większego szczęścia w życiu człowieka jak
KOCHAĆ BOGA !
I tą Bożą miłością kochamy nasze rodziny a wtedy zły duch nie ma szans wodzić nas na pokuszenie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz